28.04.2015

Jak dojść pod napis HOLLYWOOD?

Zastanawialiście się dlaczego każdy, kto zawita do Los Angeles, ma zdjęcie, na którym majaczy w tle napis HOLLYWOOD, ale nikt nie ma zdjęcia pod samymi literami?  Dzieje się tak, ponieważ do znaku nie można dojść. Chyba, że oprócz zdjęcia ze znakiem, chcecie mieć także fotkę w kartotece policyjnej... Najbliżej, jak się da, można podejść tak, by zobaczyć napis od tyłu. I tak WARTO!



22.04.2015

Street Art w Reykjaviku Part 2

Zgodnie z obietnicą, dzis druga część spaceru po ulicach Reykjaviku (pierwszą część znajdziecie tutaj - klik).
Oprócz kilku malunków w galerii znalazło się kilka fotografii luźno powiązanych z tematem.
Enjoy!




Inspirowana lodowcami, wulkanem i wodą, instalacja utworzona z małych lusterek/cekinów przez Therese Himmer

21.04.2015

Street Art w Reykjaviku Part 1

Sara Riel
Co zobaczyć w Reykjaviku?
Ile gustów, tyle odpowiedzi.
Nasza brzmi: street art.
Koniecznie!

Druga część galerii znajduje się tutaj - klik!


13.04.2015

Islandia w czerni i bieli

Kilka lat temu nasi przyjaciele przyjechali z Islandii, przywożąc ze sobą dziesiątki pięknych fotografii, ociekających kolorami, pełnych soczystej zieleni, cierpkich żółci i rdzy. Oglądając je, niemal czułam na twarzy wilgoć wiatru i zapach mokrego mchu. Tak bardzo chciałam to zobaczyć na własne oczy!!! Kilka lat później zrealizowaliśmy swoje marzenie i załadowaliśmy się z naszym samochodem na prom, płynący przez Wyspy Owcze, na Islandię. Był początek maja, liczyliśmy się z tym, że będzie nam pod namiotem chłodno, ale mieliśmy już za sobą podobny road trip, o tej samej, mniej więcej, porze roku, na Alasce, wiedzieliśmy więc, na co się porywamy. Tak myśleliśmy. Do czasu aż prom wypluł z siebie nas i nasze auto, o którym można powiedzieć wiele dobrego, ale na pewno nie to, że miało wysokie zawieszenie, i napęd 4x4. Wyróżniało się tym wśród innych pojazdów. Na szczęście wciąż mieliśmy założone zimowe opony... Jeśli obserwujecie nasz fejsbukowy profil, to być może zauwazyliście fotografię islandzkiej drogi, którą zamieściłam kilka dni temu. Tak przedstawiła nam się Islandia. Schowana we mgle, ukryta pod śniegiem. Odarta z kolorów, wypłowiała, czarno-biała. Wietrzna i mroźna. Wiele razy mieliśmy problem z rozbiciem namiotu. Bo wszędzie leżał śnieg. Bo wszędzie śnieg się dopiero topił, zamieniając ziemię w brunatną maź. Bo prawie wszystkie pola namiotowe były nieczynne (plus - biwakowaliśmy za darmo, minus - nie mieliśmy nawet gdzie się (za przeproszeniem) wysrać (spróbujcie znaleźć tutaj las, albo chociaż większe drzewo, za którym można by przycupnąć, jak żartują Islandczycy, jeśli zgubiłeś się w lesie na Islandii, podnieś się z kolan:), nie mieliśmy skąd wziąć wody, by zaparzyć herbatę w termosie, nie mieliśmy gdzie podładować baterii do sprzętu). I co z tego? Było cudnie, magicznie, przepięknie! Spartańskie warunki dodały nawet, z perspektywy czasu, nieco smaczku tej wycieczce. Jak to mówią, ładnemu we wszystkim ładnie. Islandia piękna jest także na przedwiośniu! (ale posłuchajcie dobrej rady i, jeśli wybieracie się pod namiot, odczekajcie z wyjazdem do czerwca:)

7.04.2015

Zanurzeni we wszechświecie, czyli czym jest Integratron?

Wstaliśmy w sobotę o 6:30 rano. To znaczy, że okazja była bardzo wyjątkowa.

O 10:00 utknęliśmy w korku pośrodku pustyni. Korek prowadził aż do bramy, za którą znajdowała się dwupiętrowa kopuła. Bardzo wyjątkowa kopuła. Wybudowana zgodnie z instrukcjami, jakie w połowie ubiegłego wieku otrzymał George Van Tassel.

Instruktorzy też byli wyjątkowi. Wskazówki płynęły bowiem bezpośrednio od Wenusian (jeśli tak należy nazywać mieszkańców planety Wenus).

Kiedy już wpuszczono nas na parking, z samochodów wysypało się wyjątkowo ciekawe towarzystwo. 
Ponad połowę osób stanowili do bólu wystylizowani hipsterzy. O której oni musieli wstać, żeby zdążyć tak ułożyć grzywki?? Dobrze, że chociaż nie musieli się golić, styl na zarośniętego drwala wciąż dominuje, także w Kalifornii. 
Drugą pod względem liczebności grupę stanowiły kalifornijskie panie domu. W dużych słomkowych kapeluszach, z lśniącymi blond włosami i złocistą opalenizną. Piećdziesięciolatki z ciałami dwudziestolatek (ukłucie zazdrości;). Swoich reprezentantów mieli też prawdziwi hipisi. Szczególnie moją uwagę przyciągnęła starsza pani, cała w wielobarwnych tatuażach i z piórami w uszach. How cool is that? 
No i byli też tacy jak my, ciekawscy zwyklasi;)


Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com