Ryszard Kapusciński
Czytelnik, Warszawa 1962
Przyznam, że z twórczością Ryszarda Kapuścińskiego zapoznawałam się jakby od końca. Po raz pierwszy zetknęłam się z nią słuchając co wieczór w Radio Łódź fragmentów Hebanu. Magia radia i kunszt reporterski Pisarza sprawiły, że na ten kwadrans przenosiłam się duchem do Afryki. Od tego momentu aż po dzień dzisiejszy trwam w uwielbieniu dla wszystkiego co napisał.
Busz po polsku, pierwsza książka Ryszarda Kapuścińskiego, zasadniczo różni się od innych jego publikacji. Składa się na nią cykl tekstów, które ukazywały się w Polityce. Pokazują one życie codzienne mieszkańców Polski C, błahe wydarzenia, które spotykają szarych mieszkańców niewielkich, biednych miasteczek.
Nie ma tu zbyt wiele miejsca na optymistyczne akcenty, z kart książki wyziera marazm, nuda, ksenofobia, prostactwo. Czytając kolejne fragmenty cały czas miałam w głowie wydaną niemal pół wieku później, powieść Andrzeja Stasiuka Taksim. Ta sama beznadzieja, ten sam świat chylący się ku upadkowi, ci sami nietolerancyjni, zadowalający się bylejakością ludzie…