28.10.2010

"Busz po polsku" Ryszard Kapuściński - recenzja

Ryszard Kapusciński
fot.: merlin.pl
Busz po polsku
Czytelnik, Warszawa 1962

Przyznam, że z twórczością Ryszarda Kapuścińskiego zapoznawałam się jakby od końca. Po raz pierwszy zetknęłam się z nią słuchając co wieczór w Radio Łódź  fragmentów Hebanu. Magia radia i kunszt reporterski Pisarza sprawiły, że na ten kwadrans przenosiłam się duchem do Afryki. Od tego momentu aż po dzień dzisiejszy trwam w uwielbieniu dla wszystkiego co napisał.

Busz po polsku, pierwsza książka Ryszarda Kapuścińskiego, zasadniczo różni się od innych jego publikacji. Składa się na nią cykl tekstów, które ukazywały się w Polityce. Pokazują one życie codzienne mieszkańców Polski C, błahe wydarzenia, które spotykają szarych mieszkańców niewielkich, biednych miasteczek. 

Nie ma tu zbyt wiele miejsca na optymistyczne akcenty, z kart książki wyziera marazm, nuda, ksenofobia, prostactwo. Czytając kolejne fragmenty cały czas miałam w głowie wydaną niemal pół wieku później, powieść Andrzeja Stasiuka Taksim. Ta sama beznadzieja, ten sam świat chylący się ku upadkowi, ci sami nietolerancyjni, zadowalający się bylejakością ludzie…


Prawdę mówiąc wolę książki Ryszarda Kapuścińskiego mówiące o krajach innych niż Polska. Są dla mnie magiczne. Bo opisują światy mi obce. Ta sama magia odprawiana na własnym podwórku przestaje mnie zachwycać, męczy i smuci. Nie działa.

Dlatego z całego Buszu najbardziej przypadł mi do gustu ostatni reportaż, ten tytułowy. Takiego Kapuścińskiego ubóstwiam. Czytam tych kilka stron i już myślami jestem tam, przy ognisku, zastanawiając się z Autorem, jak w kilku słowach opisać własny kraj, żeby nie trywializując, przybliżyć go tym Innym.

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com