W Death Valley byliśmy już kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich kilku lat. Kiedy obozowaliśmy tam na Nowy Rok, mróz był taki, że ledwo utrzymywaliśmy aparaty w zgrabiałych dłoniach. We wrześniu ubiegłego lata panowały takie upały, że zaliczyłam udar cieplny. Za każdym razem było inaczej, za każdym razem pięknie. Ale tak jak tej wiosny, anno Domini 2016, Dolina Śmierci prezentuje się jedynie raz na jakieś 10 lat. Ostatnio w 2005, wcześniej w 1998 roku.