26.11.2015

Nie ma za co - czyli indiańskie obchody Unthanksgiving na wyspie Alcatraz

Z głębokiego snu wyrwał nas budzik nastawiony na 3:45. To już rano, czy jeszcze noc? Większość Amerykanów właśnie przewracała się na drugi bok, śniąc o nadchodzącej uroczystej, rodzinnej kolacji i gigantycznym pieczonym indyku. Był ostatni czwartek listopada, Święto Dziękczynienia. Ciszę nocną zakłócał tylko wiatr smagający deszczem o szyby naszego pokoju hotelowego, w Downtown San Francisco. Wyobraziłam sobie, jak zimno musi być na dworze. Południowa Kalifornia odzwyczaiła nas od takiej pogody. Typowy polski listopad - pomyślałam. Musieliśmy zaangażować całe zasoby silnej woli, by jednak zwlec się z łóżka i pojechać na Pier 33, z którego to miejsca odpływają statki zmierzające na Alcatraz. Na nabrzeżu było zimniej, niż się spodziewałam. Zgromadziła się tu już całkiem spora grupa osób. Cierpliwie, ociekając wodą i kuląc się pod zimnymi podmuchami, czekaliśmy na swoją kolej, by wejść na łódź. To była bardzo wyjątkowa, zdarzająca się raz do roku okazja. 

Razem z Indianami płynęliśmy na Alcatraz, na obchody Indigenous Peoples Sunrise Ceremony, zwanej też Unthanksgiving Day.

Ale zacznijmy od początku. A na początku Amerykę zamieszkiwali jej rdzenni mieszkańcy. Aż do 1492 roku, kiedy to Krzysztof Kolumb pomylił Amerykę z Indiami, "odkrył ją" dla Europejczyków, a tubylców przemianował na Indian. We wrześniu 1620, jego śladem ruszyła, licząca 102 osoby (zwane Pielgrzymami), załoga statku Mayflower. Dwa miesiące później statek przybił do brzegu Nowej Anglii, gdzie wkrótce osadnicy założyli pierwszą angielską kolonię (dzisiejsze Plymouth). 

Jak się domyślacie, rozpoczynająca się właśnie pora zimowa nie sprzyjała osadnikom. Z powodu głodu i chorób, w ciągu kolejnych 3 miesięcy, zginęła połowa z nich. I właśnie wtedy, do liczącej wówczas 52 osoby kolonii, przybył indiański wódz plemienia Wampanoagów. Angielskiego nauczył się wcześniej od zawijających w te strony rybaków, więc wygłosił słynną kwestię "Welcome, Englishmen!". Ta chwila, początek końca, musiała nadejść wcześniej czy później. "Zdarzyć się mogło. Zdarzyć się musiało". 22 marca 1621, Pielgrzymi zawarli porozumienie z Indianami. Jeden z nich, imieniem Squanto, nauczył osadników uprawy ziemi i polowania na jelenie. Uważa się, że bez niego kolonia by nie przetrwała. Historia kolejnych dziesięcioleci pokazała, że czasem przychodzi słono zapłacić za dobre uczynki ("...albowiem zapłata wasza jest w niebie” (Mat. 5,11.12))



Dzięki wskazówkom otrzymanym od Squanto, zbiory w 1621 roku były niezwykle obfite. Postanowiono, że należy to uczcić. Świętowano przez 3 dni, 50 osadników i 90 Indian. Razem. Pierwsze, jeszcze nieoficjalne, Święto Dziękczynienia, takie amerykańskie dożynki. Na stole nie znalazła się żadna z potraw, które dziś tradycyjne spożywa się podczas Thanksgiving. Zamiast indyków było dzikie ptactwo, sarnina i - przede wszystkim - owoce morza. Żadnego ziemniaczanego puree, ciasta dyniowego czy sosu żurawinowego. Jak się skończyła historia o dobrodusznych Indianach, wszyscy wiemy. Jeśli są wśród Was osoby, które jeszcze nie oglądały Tańczącego z wilkami - koniecznie szybko nadróbcie zaległości!

Zdarzenia następnych dziesięcioleci spowodowały, że Indianie nie mają za co być wdzięczni Amerykanom. W końcu zostali wykorzystani, żeby nie użyć bardziej dosadnego słowa, na całej linii. Ponad 3 wieki po tym historycznym, wspólnie obchodzonym święcie, w reakcji na pogwałcenia umów, zawieranych przez rządy USA z rdzennymi mieszkańcami, Indianie zdecydowali się na protest okupacyjny. Jako jego miejsce wytypowano Alcatraz. Wybór ten był nieprzypadkowy. Na mocy Traktatu z Laramie każda rządowa ziemia, która przestała pełnić swoją rolę, powinna zostać zwrócona Indianom. Jak wiecie, na wyspie Alcatraz powstało swojego czasu więzienie o zaostrzonym rygorze. Ponieważ koszty jego utrzymania były zbyt wysokie, zakład zamknięto w 1963 roku. Przestał pełnić swoją funkcję, ergo, wyspa powinna trafić w ręce Indian. Tak się jednak oczywiście nie stało.



20 listopada 1969 roku, gdy czara goryczy się przelała, grupa 89 Indian rozpoczęła okupację wyspy. Trwała ona aż 19 miesięcy, do czerwca '71. W szczytowym okresie na wyspie przebywało nawet 400 Indian. W miarę upływu czasu ich zapał słabnął, tym bardziej, że Stany Zjednoczone postanowiły odciąć wyspie dostawy prądu, wody i łączność telekomunikacyjną. Na koniec, na Skale zostało 15 osób, które zostały siłą usunięte z Alcatraz.



Można by pomyśleć, że oznaczało to fiasko protestu. Jednak przecież jego głównym celem nie było odzyskanie Alcatraz, tylko zwrócenie uwagi Amerykanów i społeczności międzynarodowej, na ważną kwestię traktowania Indian. I to się udało.



4 lata po zakończeniu protestu zdecydowano, że od teraz, w dniu Święta Dziękczynienia, Indianie będą przypominać o swoich prawach, mówić głośno o swojej historii. Co roku, przed wschodem słońca, gromadzą się w tym celu na wyspie ludzie, oczywiście głównie Indianie. Ceremonia, w której wzięliśmy udział, upamiętniała wszystkich rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy zginęli w skutek postępującej kolonizacji. Cała uroczystość to przejmujący miks plemiennych tańców, modłów i przemówień. Nie muszę chyba dodawać, że ani przez chwilę nie pożałowaliśmy, że tego dnia udało nam się przybyć na Skałę. I że widok bosych i ledwie odzianych Indiach, w swoich przepięknych pióropuszach, tańczących w tym przenikliwym zimnie, budził ogromny podziw i szacunek. Przez ten moment zapomnieliśmy o smutnej rzeczywistości. Obecnie Indianie stanowią mniej niż 1% amerykańskiej populacji. Są dotknięci w dużej mierze skrajnym ubóstwem (poza plemionami posiadającymi kasyna). W niektórych rezerwatach bezrobocie sięga 69%. Mnóstwo osób jest uzależnionych od alkoholu i metamfetaminy. Co dziesiąta przyczyna zgonu ma związek z alkoholem, a wiele dzieci rodzi się z zespołem FAS...

A to już ruiny więzienia, tak jak jawiło nam się o świcie. Podczas Święta Dziękczynienia na wyspie odbywa się jedynie indiańska ceremonia, nie można zwiedzać więziennych zabudowań. Alcatraz doczeka się wkrótce oddzielnego wpisu.

Na murach więzienia wciąż można dostrzec pozostałości po trwającej w latach '69-'71 indiańskiej okupacji. Obecnie wyspą zarządza National Park Service. Koszt przeprawy łodzią to $14. Budki biletowe otwierają się podczas Unthanksgiving Day, o 3:30, a pierwsza łódź odpływa o 4:15 (następne co kwadrans, aż do 6 rano). Warto wcześniej nabyć bilety przez internet, żeby mieć zagwarantowane miejsce na statku. 

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com