21.02.2012

Salton Sea raz jeszcze. Bombay Beach.

Ostatnio zauważyłam, że miejsce na dysku w komputerze niebezpiecznie się zmniejszyło i postanowiłam, że czas na lekką selekcję w zdjęciach. Przeglądam, przerzucam i co widzę! Przyszykowane pod post, czekają sobie grzecznie na swoją kolej zdjęcia z Bombay Beach. Byłam przekonana, że już je tu wrzucałam, ale po wpisaniu w pasek wyszukiwania "Bombay" otrzymałam jedynie wzmiankę o cenie ulubionego przeze mnie ginu:) Tak więc z duuużym poślizgiem prezentuję katastroficzny krajobraz dawnego turystycznego miasteczka, położonego nad Salton Sea. Zanim ten obszar został dotknięty klęską ekologiczną, tętniło tu życie, a działki kosztowały majątek. A potem jezioro wystąpiło z brzegów i zalało osiedle. A potem nagle zdechła większość tilapii i z jeziora zrobiła się słona zupa rybna. Wyobrażacie sobie zapach jaki unosił się w powietrzu, gdy latem temperatury miesiącami utrzymywały się powyżej 30'C? Nic dziwnego, że ludzie spakowali manatki i się stąd wynieśli. Została garstka szaleńców, wykolejeńców i twardzieli. I ci, którzy nie mieli do czego wracać. I ci, którzy z trudnych do wyjaśnienia powodów pokochali to dziwne miejsce. Ja też mogłabym tu zamieszkać. Ja też się w tym klimacie zakochałam. Coś jest takiego w niszczejących łódzkich fabrykach, w tłocznych i brudnych indyjskich ulicach, nad Salton Sea, że właśnie te miejsca jakoś szczególnie nas pociągają, mnie i Tomka, że lepiej je rozumiemy. Olga Tokarczuk miała na to nawet fachową nazwę w "Biegunach", na tę słabość do rzeczy uszkodzonych, niedoskonałych. No ale dobrze, miały być zdjęcia, oto i one.
Dla zainteresowanych tematem, o Salton Sea pisaliśmy także tu i tu oraz tu. A także w numerze 6/2011 miesięcznika Poznaj Świat.










Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com