Big Sur czyli najpiękniejszy fragment Pacific Coast Highway (Hwy 1)
|
Big Sur bywa często nazywany najpiękniejszą drogą Ameryki |
|
Faktycznie, wąska nitka szosy, przytulona do stromych skał, dostarcza wielu estetycznych wrażeń. |
|
|
Odpowiedni, nieco mroczny "klimacik" robią niskie chmury i kładące się nad oceanem mgły, bardzo charakterystyczne dla tego odcinka. |
|
Big Sur leży mniej więcej w połowie trasy między słonecznym Los Angeles, a pięknym San Francisco. |
|
Poranne mgły |
|
Żeby umożliwić przejazd przez strome klify, w wielu miejscach powstały piękne mosty |
|
Do tej pory najbardziej ekstremalne noce pod namiotem fundowała nam pustynia. Najgorętsze w Moab, gdzie nie dało się spać z powodu niewyobrażalnego upału, najzimniejsza w Dolinie Śmierci, o ironio jednym z najgorętszych miejsc na ziemi, najbardziej wietrzna, kiedy baliśmy się, że odlecimy z namiotem jak Dorotka z Czarnoksiężnika z krainy Oz. I tu zaskoczył nas Big Sur fundując nam taką intensywną, kilkugodzinną ulewę, że o 2 nad ranem musieliśmy się w śpiworach ewakuować do samochodu. Pierwszy raz kiedy nasz namiocik nie wytrzymał naporu wody, a przeżył już nie jedno... |
|
Najwspanialej na Big Sur prezentuje się wild life. Tu rodzinka słoni morskich. |
|
Śmierdzące lenie:) Godzinami tak sobie leżą, niezbyt ładnie pachną, mają słodkie pyszczki, wydają przezabawne odgłosy i drapią się po brzuchach swoimi płetwami. Love it. |
|
Jelenie na rykowisku |
|
Tak sobie wyobrażam Irlandię... |
|
Nie można odmówić urody tej drodze, chociaż wciąż naszym nr1, jeśli chodzi o najpiękniejsze trasy, jest Alaska. |
|
Jesienne szaty Big Sur |
|
Na PCH. Czasem słońce, czasem deszcz. |
|
A tak gaśnie kolejny piękny, kalifornijski dzień... |