11.10.2011

Capitol Reef National Park, w rajskiej dolinie pośród pustyni

Czasem, bardzo rzadko, przyjeżdżamy w pewne miejsce i od razu czujemy, że to jest to. Nasze miejsce na ziemi. Takie uczucie miałam podczas pobytu w Capitol Reef NP. Mogłabym tu zostać na zawsze. Wśród tych jabłoni, saren, czerwonych skał... Capitol Reef  to miała być taka, przyznam szczerze, zapchaj dziura na naszej trasie. Potrzebowałam miejsca na nocleg między Moab a Bryce Canyon i padło na ten park. Teraz, z perspektywy czasu, uważam że było to jedno z najładniejszych, jeśli nie najładniejsze miejsce na całej naszej trasie.

Wg Indian Fremont jest to "Kraina Śpiącej Tęczy"

Dawna osada mormońska- ostatni osadnicy wyjechali stąd pół wieku temu, w żyznej, ocienionej dolinie rzecznej, którą już przed setkami lat eksploatowali Indianie Fremont, którzy zresztą pozostawili po sobie sporo petroglifów na ścianach.
Wszędzie hasają sobie sarenki, bez lęku przed ludźmi, biegają koniki, drzewa uginają się pod ciężarem jabłek, gruszek, moreli i brzoskwiń.
Sady są otwarte dla turystów, każdy może wejść, zerwać sobie owoce i zjeść, za darmo, jeśli chcemy zaopatrzyć się w jabłka na zapas, wtedy musimy zapłacić za to co wynosimy poza granice sadu. Przy wejściu ustawiono wagi i skarbonki. Cena 1$ za 1 funt owoców.  Nikt tego nie pilnuje, pełna samoobsluga. Każdy grzecznie odważa sobie owoce i płaci za nie tyle, ile się należy.


Mormońskimi sadami opiekują się teraz pracownicy parku.
Cały park otoczony jest czerwonymi skałami, z niesamowitymi krajobrazami. BARDZO nam się podoba tutaj.

Skała "Zamek"
Dawna pionierska szkoła

Prawdę mówiąc, mogłabym tu mieszkać, doglądać zabytkowej starej szkoły, w której ciągle stoją kałamarze, a po środku sali lekcyjnej stoi żeliwny piec.
Teściowa bywa niezastąpiona:)

Do naturalnego  mostu skalnego prowadzi piękny szlak w dużej mierze po płaskich skałach lub miękkim piaseczku, z radością przechodzę go na boso. Patrząc na barwny piaskowiec tworzący tutejsze skały nie dziwię się, że Indianie mówili o tym terenie jako o krainie śpiącej tęczy.
Wśród czerwieni skał wyraźnie odcina się biała skała Capitolu, przypominająca  waszyngtoński Kapitol, stąd nazwa parku.  
Z cyklu "cenne rady znalezione w WC"

Kolację jemy w dinerze Slackers. Nie jest tak dobrze jak w Milcie, ale też ok.

Prawdziwa tęcza w krainie śpiącej tęczy

Zmierzch nad starą stodołą, tuż obok nasze pole namiotowe

Kiedy wracamy na pole namiotowe zachodzące słońce dramatycznie podświetla burzowe chmury. Jak tu jest pięknie!

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com