3.10.2011

Arches National Park, kraina skalnych łuków.

Kolejny dzień naszej wycieczki po Grand Circle i Arches National Park o zachodzie słońca. Łuki niesamowite. Każdy kolejny park zachwyca nas czymś nowym. Co rano słyszę to samo pytanie od mojej załogi- Co będziemy oglądać? I zawsze odpowiadam tak samo-  Formy skalne. Na szczęście za każdym razem jesteśmy zaskakiwani czymś nowym i niepowtarzalnym... Park Avenue, Balansująca skała, Delicate arch, Rajski ogród, Wielki mur, natura jest bezbłędna!!!


Balansująca skała zdaje się szydzić z praw grawitacji


Park Avenue, skalne drapacze chmur, nieproporcjonalnie cienkie i wysokie





W skalnym oknie

To z czego słynie park, niesamowite skalne łuki

A najsławniejszy z nich, gwiazda wszystkich folderów reklamowych Utah, to Delicate Arch. Te zapałeczki dookoła to ludzie oczekujący na zachód słońca...

Delicate Arch
Zdjęcie z cyklu "porzuć statyw, weź Teściową"

Zmierzch nad Arches National Park
Z Mesa Verde jedziemy do Moab. Tu planujemy zostać na 2 noce. Miałam w planach nocleg w hotelu lub chociaż w kabinach. Padł nam komputer, aparaty też już ledwo ciągną, ale rodzicom tak się spodobało na campingach, że nawet nie chcą słyszeć o nocowaniu pod dachem. Poza tym jutro jest Labor Day, a to oznacza, że Amerykanie mają długi weekend i wyruszyli w kraj, wszystkie miejsca noclegowe w rozsądnych cenach są już zajęte. Bierzemy camping sieci KOA, z którą nie mamy wprawdzie dobrych doświadczeń, ale ten wydaje się być bardzo ok. W Moab baaardzo gorąco. Na polu namiotowym posadzono sporo drzew, bezcennych jeśli chodzi o cień. Poza tym na każdym miejscu ustawiono tradycyjnie ławę ale, uwaga uwaga, tym razem nad ławą wybudowano daszek dający cień. Nie namyślając się długo przestawiamy stół i wstawiamy pod daszek namiot rodziców, sami lokujemy się w cieniu drzewa. Na campingu są wspaniałe darmowe prysznice i bardzo czyste łazienki. Każdemu polecam wynajęcie kabiny. Mają wspaniały widok na czerwone stoki otaczających okolicę wzgórz i bujane ławeczki na werandzie, a także klimatyzator! Nam tym razem pozostało spać pod namiotem. Jest to pierwszy camping na którym pobierano opłatę od osoby, a nie od namiotu, razem kosztował nas prawie 50$ za nockę. Bierzemy prysznic i jedziemy na obiad. Od kilku dni chodzi za nami spaghetti więc wybieramy droższy, ale ponoć dobry lokal Pasta Jay’s.  Tomi bierze tortellini ze szpinakiem, karczochami i serem. Dostaje talerz prosto z pieca, jeszcze bulgoczący, ja i mama zamawiamy spaghetti z 3 sosami- alfredo, pesto i marinara, niebo w gębie, a tata bierze spaghetti z sosem bolońskim. Bez napojów, z napiwkiem już uwzględnionym w cenie (20%!!!) wychodzi 65$... jutro zjemy chyba kanapki...

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com