20.09.2011

Sedona: w sercu Red Rock Country

Jesteśmy w centrum Red Rock Country, a sama Sedona jest siedzibą ruchu New Age. Ezoterystów, wróżek, fotografów aury jest tu takie zagęszczenie jak chyba nigdzie indziej na świecie. W okolicy są aż 4 wortexy, czyli punkty gromadzące ziemską energię.

Widok na Sedonę z wortexu, lub jak kto woli czakramu, miejsca gromadzącego ziemską energię

W Sedonie najbardziej chciałam zobaczyć katolicką świątynię i buddyjską stupę. Kościół wtopiony w czerwone skały jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałam. A wielkie panoramiczne okno z tyłu ołtarza, z widokiem na krwiste skały, powala na kolana- akurat do modlitwy. Gdybym miała taki kościół na osiedlu, byłabym przykładną katoliczką. Droga krzyżowa to nie jakieś tandetne obrazki tylko minimalistyczne liczby rzymskie ułożone z wielkich gwoździ. Zamiast obrazów-  2 kilimy ocieplające nieco to ascetyczne wnętrze, rzeźba głowy Jezusa z kościoła z Chartres, piękna Matka Boska z dzieciątkiem przypominająca pradawne posągi matki ziemi, dziesiątki płonących świec...

Kontrowersyjna bryła kościoła w Sedonie, mnie się BARDZO podoba

Opuncja zwana także kolczastą gruszką

Piękny krajobraz Sedony

Na ścianie kilim, po prawej stronie rzeźba z Chartres, wzdłuż ściany cyfry ułożone z gwoździ zastępują typową drogę krzyżową

Ołtarz


 
Z drugiej strony, niewielka stupa, do której prowadzi ścieżka wśród skał i kaktusów, pomiędzy którymi powiewają wietrzne dzwonki i tybetańskie flagi, też jest absolutnie niezwykła i piękna. 







Jemy obiad na tarasie z widokiem na czerwone skały Sedony, tak karmazynowe, że aż nierzeczywiste. Z góry rozpylana jest na nas chłodząca mgiełka, temperatura powietrza to jakieś 1000 stopni. Dania mniej więcej po 10$, duże, smaczne porcje.  Pod sufitem zamontowano dysze rozpylające mgiełkę wodną. Camping Cave Spring, 13mil na północ od Sedony, niezbyt fajny. 18$ za noc, prysznic  4$ za 8 min-bardzo drogo. Wykorzystujemy więc nasz nowy nabytek, turystyczny prysznic przenośnyJ Nalewa się wody do takiego czarnego worka z kurkiem, zostawia się ten cud techniki na słonku i voila- ciepła woda akurat na wieczorne mycie. Śmierdzi gumą i nie jest zbyt komfortowa w użyciu, ale czy może być coś bardziej cudownego niż zmyć z siebie cały ten kurz i pył po wybitnie upalnym dniu? Po campingu radośnie przemykają jakieś dziwne, śmierdzące zwierzątka, bardzo podobne do skunksów. Za to śpi nam się wspaniale. Rodzice powoli przyzwyczajają się do warunków ekstremalnych, jakie zwykle panują podczas naszych podróży. Już tylko czasem coś tam przebąkną że chcą się ogolić, użyć kremu pod oczy ale generalnie chyba zadowoleni.



Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com