Los Angeles: El Pueblo, City i Downtown
Los Angeles budzi we mnie mieszane uczucia. Nie jest to miasto, które lubi się od pierwszego spojrzenia. Lubię klimat obskurnego Downtown, gdzie co i rusz można odnaleźć ślady dawnej świetności, a galeria przedziwnych postaci na ulicach przyprawia o zawrót głowy. Maleńkie El Pueblo, czyli historyczne centrum LA przenosi nas na drugą stronę granicy, do Meksyku. Zaś sterylne, odlane ze stali i szkła City, biznesowe serce miasta, przestaje zupełnie bić w weekendy, wygląda jak wyludniona scenografia do futurystycznego filmu.
 |
Stare hotele w Downtown... |
 |
...w tym ten, którego poszukiwaliśmy. Hotel Rosslyn z naszego ukochanego filmu, The Million Dollar Hotel |
 |
Niestety nie pozwolono nam wejść na dach Million Dollar Hotel, ale chociaż wpuszczono do holu z wielgachnymi meblami. Gdyby Tomi pracował w LA, to zamieszkalibyśmy właśnie tu, można wynająć ładny apartament za całkiem przystępną cenę (taniej niż nasze obecne lokum). |
 |
A to już El Pueblo |
 |
Maski przypomniały mi, że musimy wreszcie wybrać się na pokaz wrestlingu:) |
 |
City Center. Ciągłe dylematy... |
 |
Walt Disney Concert Hall poraża (dosłownie) w popołudniowym słońcu |
 |
Oaza na betonowej pustyni |
 |
Szklane domy |