18.07.2011

Alaska- przystanek ostatni. Anchorage

Ostatnie dwa dni naszego pobytu na Alasce spędzamy w Anchorage. Na noc zatrzymujemy się w tym samym hostelu, w którym spaliśmy tuż po przyjeździe, 26th International Hostels za 60$ za noc za dwójkę. Tym razem jednak dostajemy dużo ładniejszy pokój na piętrze. Od rana odwiedzamy Alaska Heritage Center, niesamowite miejsce. Wokół niewielkiego jeziorka zrekonstruowano tam domy plemienne różnych grup etnicznych z Alaski. Poza tym jest jeszcze nowoczesny budynek centrum, z wystawami i sceną, na której kilka razy dziennie prezentowane są m. in. regionalne tańce i pieśni. Jeśli wybieracie się do Centrum, koniecznie dołączcie do grupy prowadzonej przez przewodnika (za darmo) bo bez jego komentarza nie docenimy w pełni eksponatów. I koniecznie zostańcie na występie grupy tanecznej! Bardzo mi się podobało. Bilet kosztuje 25$ (z Tour Saverem druga osoba wchodzi gratis). Jeśli nosicie się z zakupem pamiątek z Alaski, tutejszy sklepik jest dobrym miejscem. Super zaopatrzony dział z książkami i dużo ładnych drobiazgów wykonanych na Alasce, a nie w Chinach...  

Pokaz tańców regionalnych

Fragment totemu

Następnego dnia, ponieważ lot mamy dopiero pod wieczór, wykorzystujemy żeby odwiedzić jeszcze kilka tutejszych muzeów. Ale najpierw wizyta na odbywającym się w każdy letni weekend targu w centrum miasta. Świetne miejsce żeby coś tanio przekąsić, posłuchać muzyki na żywo i ewentualnie dokupić jakieś prezenty czy pamiątki. My kupujemy maleńki totem za 10$. A potem idziemy do Muzeum Sztuki, ponoć najlepszego na Alasce. Faktycznie, wystawy podobnej jakości, a może nawet nieco fajniejsze niż w Fairbanks, bilet wstępu 12$ za osobę, tu też można skorzystać z Tour Savera. 


Na targu . Ten Alaskan Malamut przyjechał na Alaskę z Luizjany:)

Leniwy sobotni poranek w centrum Anchorage.


Książeczka z kuponami przyda się także podczas wizyty w Muzeum lotnictwa (10$ za osobę) Na Lake Hood w okolicach Earthquake Park jest największe wodne lądowisko świata. Co chwila z tafli wody wznoszą się w niebo maleńkie, kolorowe bush planes. W muzeum w kilku hangarach zgromadzono samoloty i pamiątki dokumentujące historię lotnictwa na tych terenach. Pasjonaci będą wniebowzięci:) Wskoczyliśmy jeszcze na krótki seans do Experience Theater, gdzie podczas krótkiego filmu o trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Alaskę w Wielki Piątek '64r nagle nasze fotele zaczynają trząść się z siłą kilku stopniu w skali Richtera. Spokojnie, to tylko sugestywna prezentacja. 

Muzeum lotnictwa

Lądowanie na Lake Hood

Zanim oddamy samochód do wypożyczalni, przypomnę tylko, że był to Dollar, zawijamy na stację benzynową, żeby chociaż odrobinę umyć auto i szyby, niemal całkiem zaklejone robactwem i pyłem. Spod wypożyczalni odwożą nas na lotnisko (transport w cenie). Czekając na samolot, siadamy naprzeciwko 3 starszych pań, zawzięcia wywijających szydełkami. Jedna z nich robi długi pas, szeroki na kilka centymetrów. Próbujemy zgadywać co to jest, Tomi obstawia, że kołnierzyk, ale jest zbyt długie, ja mówię, że pasek. Żartujemy, że może to szarfa dla miss, bo starsza pani przymierza go sobie w poprzek ciała, ale też pudło. Po jakimś czasie okazuje się, że to pasek do torebki, także wykonanej na szydełku. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego, ale staruszka nagle wyciąga z reklamówki swojego netbooka i przekłada go do skończonej szydełkowej torebeczki, jej przyjaciółki potakują głowami na znak aprobaty, a my kręcimy głowami z niedowierzaniem. I kto wyszedł na zacofanego, uwstecznionego i poddającego się stereotypom? Alasko, chapeau bas!

Panorama miasta z Tony Knowles Costal Trail

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com