18.06.2011

Alaska - przystanek 3: Seward.

Rankiem zwijamy się z campingu w Homer i ruszamy w drogę do Seward. Ale najpierw szybkie śniadanie w McDonalds (tak, wiem, znów...) 3 naleśniki z syropem klonowym (niezawierającym syropu klonowego wcale:), 2 kawy, placek ziemniaczany i bułka z jajkiem sadzonym (przepraszam cię, żołądku) razem 8$. Trasa do Seward oczywiście malownicza. Benzyna 4,5$/galon, w Anchorage było 4,13$, w Kalifornii 4$... 

Kiedy docieramy na miejsce jest już pora na obiadek, tym bardziej, że sami rozumiecie, jedzenie w Macu tuczy, a nie karmi... Znów kierujemy się rekomendacją w LP. The Smoke Shack  mieści się w starym wagonie kolejowym. Bardzo fajne miejsce z klimatem, cieszy się bardzo dobrą reputacją, ale my zachwyceni nie byliśmy. Może kiepskie to miejsce dla wegetarian... W każdym razie lokal pęka w szwach, więc chyba nieźle tu karmią. My zamawiamy po bułce z kozim serem i pieczarkami, sałatą i fasolą. Fasola podana jest na takim maleńkim spodku i wygląda jakby ktoś raz już ją zjadł, a w bułce jest więcej cebuli niż czegokolwiek innego. W każdym razie wspomnianego sera nie zauważyłam, a była to jedyna bezmięsna pozycja w menu. No i ta cena! 30$ za dwie bułki z cebulą! 


Teraz biegiem do Sealife Center (20$ za osobę, jest na to kupon w TourSever). Ekspozycje są bardziej skierowane dla dzieci, ale panoramiczne wielgachne akwaria z meduzami, ośmiornicami, płaszczkami, fokami oraz gwiazdą obiektu - olbrzymim lwem morskim o imieniu Woody zachwycają tak samo małych jak i dużych:) Moglibyśmy tak godzinami stać i patrzeć, jak jego wielkie cielsko i spokojne, melancholijne oczy przesuwają się po drugiej stronie szyby. Jest coś niewiarygodnie wyciszającego w takim podglądaniu życia podwodnego. 



Po zwiedzaniu czas wrócić na ziemię i zrobić zakupy. Supermarket Safeway bardzo drogi. Płacimy 40$ za kilka zupełnie podstawowych produktów, które starczą na dwa śniadania może. 

Hipnotyzujący kolor lodu lodowcowego
Ciąg dalszy zwiedzania. Jedziemy kilka mil na północ do lodowca Exit. Jest piękny i wydaje się bardzo duży, ale gdy dostrzegam na szlaku oznaczenia, dokąd sięgał w latach ubiegłych, aż do daty oznaczającej tzw małą epokę lodowcową w XIX wieku, uświadamiam sobie, że czas lodowców się kończy:( Szlak do czoła lodowca to ok 5 km, 1hr. 


Wracamy do "centrum", tam rozbijamy się na jednym z campingów położonych tuż nad wodą. Dawniej znajdował się tu port, ale podczas wielkiego trzęsienia ziemi z '64 fala tsunami zniszczyła wszystko, co znajdowało się na brzegu. Zabudowań nie odtworzono, ustanowiono tu pas zieleni, a na nim pola namiotowe. Taka profilaktyka to ja rozumiem! Prysznice na campingu płatne, jeśli chcecie się umyć potrzebujecie 2$ w ćwiartkach, starczy to na 7 min. ciepłej wody. Albo mierzcie czas, albo się spieszcie, bo woda przestaje lecieć nagle, lepiej nie zostać wtedy w pianie:)


Widok z pola namiotowego

Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com