29.06.2011

Alaska - przystanek 11. Denali National Park

We wtorek rano zwijamy się ze wstrętnego campingu w Chena Hot Springs. Z zadowoleniem zauważamy, że po kąpieli w gorących źródłach mamy bardzo ładną skórę, a spodziewaliśmy się najgorszego:) Wracamy tą samą trasą do Fairbanks i dalej już bez postojów jedziemy do Denali National Park. Lokujemy się na campingu Riley Creek (20$) tuż za granicą parku narodowego. Bardzo ładne sanitariaty z bardzo drogim prysznicem, najdroższym na trasie (4$). W WAC (miejscu gdzie dokonuje się rezerwacji miejsc noclegowych na campingach i w busach kursujących po parku - pamiętajcie, że do Denali NP nie da się wjechać własnym autem) zmieniamy naszą rezerwację, tak aby wyjechać dzień wcześniej. Prognozy pogody są bezlitosne, tylko jutro możemy liczyć na ładną pogodę. Potem kilka dni z rzędu ma padać. Zmiana rezerwacji kosztuje 4$ od sztuki, czyli dla nas 12$ (1xcamping, 2xbus). Riley Camping jest świetny z jednego powodu. Za naszym namiotem biwakuje wielka łoś-mama z małymi. Wie, że tu, wśród ludzi jest bezpieczniejsza, a szczególnie bezpieczniejsze są jej dzieci. Śmiertelność wśród małych łosi sięga 90%, głównie padają ofiarą niedźwiedzi grizzly. Troszkę się chmurzy, nie wiem czy uda nam się zobaczyć największą (mierzoną od podstawy) górę świata - Mt. McKinley. Pełni nadziei idziemy spać.





Prawa autorskie

Fotografie i teksty zamieszczone na tym blogu są naszą własnością. Wszelkie kopiowanie, powielanie i publikowanie może odbyć się wyłącznie za naszą zgodą. Chcesz wykorzystać naszą pracę- skontaktuj się z nami: zawszewdrodze@gmail.com